czyli wszystkiego po trochu...
Wykorzystując materiały z Miechowskiego Kuferka należy powołać się na źródło: http://miechowski_kuferek.manifo.com/
dotyczy to także kopiowania i publikacji zdjęć.
Wyszukiwanie nazwisk i miejscowości: Ctrl+F

Początki ochrony przeciwpożarowej w Miechowie
Opracował: Mirosław Pogoń


Historia Miechowa jest nierozłącznie związana z wieloma pożarami, które dotknęły zabytkowy klasztor bożogrobców i miasto. Po zliczeniu datowanych pożarów okazuje się, że miasto płonęło 14 razy, najczęściej wraz z klasztorem.
Przyczyną pierwszych zanotowanych pożarów w latach 1260 i 1287 były podpalenia przez wojska tatarskie. Kolejne pożary są również związane z działaniami wojennymi lub też nieostrożnością mieszczan i służby klasztornej. Ostatni pożar (już po kasacie zakonu) lekkomyślnie wzniecił w 1839 roku parobek proboszcza Chwalbińskiego. Przy okazji ogrzewania jabłek w krużgankach spłonęły zabytkowe księgi i ukryte przed konfiskatą obrazy.
W dawnych czasach z powodu zwartej i łatwopalnej zabudowy pożary szybko się rozprzestrzeniały, niszcząc niejednokrotnie całe miasta. Utrudnieniem przy gaszeniu był brak wody, sprzętu i zorganizowanej ochrony przeciwpożarowej.
W 1406 roku na dziedzińcu klasztornym wybito pierwszą w mieście studnię (wcześniej czerpano wodę z rzeki Miechówki), która służyła zakonnikom i browarowi. W XVI wieku po wybudowaniu wodociągu woda dochodziła do cysterny w rynku, ale jej ilość nie była wystarczająca.
Około 1544 roku proboszcz generalny Jan ze Lwówka sprowadził do Miechowa znanego rurmistrza królewskiego Mateusza, by za 700 florenów wybudował dwie cysterny ze specjalną konstrukcją wieżową. Mechanizm wodociągu konwiami czerpał wodę do zbiorników i drewnianymi, wydrążonymi w kłodach rurami doprowadzał ją do browaru klasztornego, klasztoru oraz drewnianej studni-zbiornika w rynku koło ratusza; stamtąd czerpała wodę ludność do codziennego użytku i do gaszenia ognia.
W roku 1614 proboszcz generalny Henryk Firlej oddał wodociąg pod opiekę mieszczan miechowskich. Niestety, urządzenia wodociągowe zostały zniszczone, więc miastu znów na długi czas zaczęło brakować wody.
Mimo że do gaszenia ognia zobowiązani byli stawić się wszyscy mieszkańcy z osękami, wiadrami i drabinami, to akcja taka nie była koordynowana, a wodę donoszono wiadrami i kubłami z Miechówki lub położonych nad nią stawów.
W związku z tym, że dachy zabudowań klasztornych pokrywane były ołowiem, w przypadku pożaru na ludzi przystępujących do gaszenia spadały krople roztopionego ołowiu, uniemożliwiając podjęcie jakichkolwiek działań.
Nawet nieumyślne sprowadzenie ognia na miasto lub klasztor w tamtych czasach karane było śmiercią -  przez spalenie żywcem na stosie - jednak w dwóch znanych przypadkach karę złagodzono, ścinając najpierw skazanych mieczem, a dopiero potem ich spalono.
Po pożarach miasto odbudowywało się z wykorzystaniem łatwopalnych materiałów, dopiero po 1642 roku zaczęto stosować cegłę i dachówkę z cegielni klasztornej.
W II połowie XVIII wieku, po tragicznym pożarze miasta w 1745 roku proboszcz Radliński wydaje instrukcję, w której pisze m.in.: „W mieście nie masz tylko trzy studnie, więc prosiemy o to, aby każdy mieszczanin rynkowy miał studnię. W całym mieście, ani w ratuszu nie było osęk do bronienia pożaru, więc napotym, aby mieli osęki i insze instrumenta do rozerwania ognia.”
W roku 1767 Komisja Dobrego Porządku zawarła w dekrecie wytyczne dotyczące poprawy stanu ochrony przeciwpożarowej. Miały być prowadzone w domach kontrole przeciwpożarowe przez delegowanych z urzędu przysięgłych ludzi. Każdy z gospodarzy winien posiadać: „żerdź dużą, osękę żelazem okutą, wiadro do wody skórzane, sikirę, drabinę na swój dom sposobną i pewną, wodę w przycirach osobliwie w lecie”. Nie wolno też było przechowywać prochu do strzelania w większej ilości oraz kryć budynków słomą.
Stanisław August dekretem z 1769 roku zatwierdził zarządzenie, a dodatkowo nakazał uchwalić w mieście składkę na sprzęt przeciwpożarowy.
W 1820 roku w wyniku zarządzenia urzędu obwodowego w Miechowie wzniesiono na placu publicznym (dawny dziedziniec klasztorny) drewnianą szopę z przeznaczeniem na sprzęt pożarniczy. Utworzono również w mieście stanowisko kominiarza, odpowiedzialnego za stan bezpieczeństwa ogniowego oraz nakazano utrzymywanie w każdym domu odpowiedniego sprzętu przeciwpożarowego. Było to następstwem dekretu namiestnika Królestwa Polskiego z 1819 roku, który też nakazywał wykopanie w miastach odpowiedniej ilości studzien publicznych i prywatnych.
W Miechowie w XIX wieku pewnego rodzaju samoobrona mieszkańców przed pożarami na pewno funkcjonowała, czego potwierdzeniem jest udział miechowskiej sikawki w gaszeniu pożaru Krakowa w 1850 roku.
Wspominał o tym pamiętnikarz Kazimierz Girtler: 
"Była też w Krakowie miechowska sikawka na służbie i zdałoby się ich tam wiele, gdyż miejscowe strzegły Zamku, aby się – jak mówiono – nie zajęły prochy.
A tymczasem z Wawelu był widok na morze płomieni godny Kaliguli." 


Pod koniec XIX wieku, między domem dla popa i leśniczego a magazynem wojskowym (obecnie Plac Kościuszki), wybudowano wysoką wieżę gimnastyczną do ćwiczeń strażackich – było to już po powstaniu straży ochotniczej.
O tym, jak pilną sprawą było powstanie w Miechowie społecznej organizacji mającej na celu ratowanie zdrowia, życia i mienia mieszkańców niech świadczy fakt, że zaangażował się w nią na łamach prasy nawet sam Bolesław Prus, twierdząc, że kwotę 300000 rubli na budowę dróg należy przeznaczyć raczej np. na utworzenie ochotniczej straży ogniowej.
Zbigniew Pęckowski podaje, że w 1874 roku* z inicjatywy obywateli: Maksymiliana Franckiego, Jakuba Borzęckiego, Feliksa Górskiego i burmistrza Kazimierza Stefańskiego został stworzony 150 osobowy oddział ochotników pod kierownictwem naczelnika Franckiego i pomocnika Górskiego. Od tego czasu ochotnicy, mimo, że organizacja nie była oficjalnie zalegalizowana, brali udział w gaszeniu pożarów powstałych w mieście i poza nim. Rozpoczęło się też szkolenie członków.
3 czerwca 1881 roku zatwierdzono statut Ochotniczej Straży Pożarnej. Naczelnikiem OSP został inż. Henryk Bobrowski, jego zastępcą Feliks Górski, który aż do śmierci w 1916 roku był duszą całej organizacji i wieloletnim naczelnikiem (od 1906 r.).
Z chwilą zalegalizowania straży od magistratu przejęto 3 przestarzałe sikawki i 8 dwukołowych małych beczek na wodę. Z upływem czasu, po zebraniu odpowiednich funduszy zakupiono topory, liny, drabiny, osęki, nowe 4 kołowe beczkowozy o pojemności 500 litrów każdy oraz inny drobny sprzęt, w tym mundury dla 120 osób. Magistrat dotował działalność straży symboliczną kwotą 6 rubli rocznie – na smary.
W roku 1895 OSP liczyła 130 członków i posiadała 4 pompy, 8 wozów, 4 węże,      5 beczek, 7 wiader, 6 drabin, 10 bosaków, 20 toporów. Utrzymywała się ze składek członkowskich, dobrowolnych ofiar i zasiłków kasy Wzajemnych Ubezpieczeń.
W 1891 roku członkowie ufundowali sztandar z wizerunkiem św. Floriana. Miechowscy strażacy biorą udział w ćwiczeniach, włączają się do publicznych uroczystości religijnych, pełnią służbę honorową podczas wystawy włościańskiej w 1903 roku oraz podczas poświęcenia odbudowanej wieży klasztoru na Jasnej Górze w 1906 roku.
W 1905 roku za protesty przeciwko zarządzeniom władz rosyjskich aresztowany został (wraz z 39 innymi osobami z terenu powiatu) Feliks Górski. Były to czasy tzw. ruchu gminnego, czyli zbiorowych wystąpień do władz między innymi w sprawie wprowadzenia języka polskiego do administracji, sądów i szkół. Ruch ten objął kilkanaście gmin w powiecie, w tym gminę Miechów-Jaksice.
Ochotnicza Straż Pożarna w okresie zaborów spełniała istotną rolę w życiu Miechowa. Była to organizacja, która bezinteresownie i ofiarnie dbała o ochronę życia i mienia obywateli oraz podtrzymywała ducha polskości i patriotyzmu. Była jedną z niewielu placówek kulturalno-rozrywkowych, które organizowały różnego rodzaju imprezy.
W roku 1913 OSP liczy 82 członków wspierających i 97 czynnych. W tym czasie w skład Zarządu Ochotniczej Straży Pożarnej wchodzili: dr Jan Biały, Zenon Jędrzejowski, Józefat Kwapiński, Józef Malewski, Napoleon Normark, Antoni Zaporski. Naczelnikiem był Stanisław Fijałkowski, pomocnikiem Stefan Ferdynancki, gospodarzem Karol Naszydłowski.
Społeczeństwo miechowskie w podzięce za pomoc i opiekę strażaków w latach 1915-1916 odtworzyło zniszczony działaniami wojennymi sprzęt przeciwpożarowy. Strażacy nie cieszyli się nim długo – w 1917 roku wojska austriackie zabrały go na potrzeby działań wojennych. Po wojnie mieszkańcom Miechowa znów udało się uzupełnić braki.
Bardzo ważną inwestycją tamtego okresu była budowa wodociągu miejskiego, który został oddany do użytku w 1926 roku dzięki staraniom burmistrza Zenona Jędrzejowskiego – wodociąg zapewnił wodę dla miasta na dalsze kilkadziesiąt lat. Na pamiątkę tego wydarzenia ufundowana została tablica pamiątkowa, która obecnie znajduje się w jednym z budynków Zakładu Wodociagów i Kanalizacji.
Po okresie stagnacji przychodzą sukcesy w dziedzinie sprawności strażaków.
W 1927 roku miechowska straż zajmuje I miejsce na zawodach powiatowych w Słomnikach, a potem II miejsce na zawodach wojewódzkich w Kielcach. W tym też okresie, po 3 latach budowy, dzięki staraniom zarządu powstaje nowa remiza, a tabor wzbogaca się o samochód „Polski Fiat”.
W roku 1931 uroczyście obchodzono jubileusz 50-lecia Ochotniczej Straży Pożarnej w Miechowie. 

* Okoliczności powstania Ochotniczej Straży Pożarnej w Miechowie szczegółowo opisane zostały w Roczniku "Strażak" na 1883 rok. Według informacji tam zawartych, z inicjatywy Naczelnika Powiatu pułkownika Andrieja Orła w 1874 roku powstał projekt utworzenia straży ochotniczej, natomiast formalności związane przyjmowaniem członków i powołaniem władz organizacji realizowane były do 1875 roku. We wrześniu 1875 roku na zebraniu założycielskim wybrano kandydatów na stanowiska Naczelnika Straży Ogniowej - Maksymiliana Franckiego i Pomocnika Naczelnika -  Feliksa Górskiego. 
Poniżej zamieszczam całość opracowania dotyczącego Ochotniczej Straży Ogniowej w Miechowie z 1883 roku.
 
Kreator stron internetowych - przetestuj